wtorek, 25 czerwca 2013

Rozdział 4

Byłam na niego wściekła, że nie daje mi spokoju.
- Chciałem z tobą porozmawiać.
- A ja nie.
Nati zaśmiała się na tą odzywkę.
- Wiem, że jesteś na mnie wściekła.
- Geniusz.
- Ale nie chciałem tego...
- Dobrze wiesz, że nie lubię wyjeżdżać z domu. - powiedziałam spokojniejszym głosem.
- ... i chcę cię przeprosić.
- Co?! - z wrażenia wyplułam popcorn z buzi. - Ty mnie chcesz przeprosić? Przecież nigdy tego nie robiłeś!
- Więc najwyższy czas.
- Wybacz, ale to nie jest rozmowa na telefon. - powiedziałam już mniej zdziwiona.
- Rozumiem. Podjadę po ciebie o 17.45.
- Po co niby?! Przecież dzisiaj jest ten bal!
- No właśnie. 
W tej chwili zdałam sobie sprawę, po co on w ogóle do mnie dzwonił. 
- No to do zobaczenia. - najwyraźniej się zaśmiał.
Rozłączyłam się. Nati słyszała całą rozmowę. Byłam załamana.
- No to wpadłaś po uszy.
Lekko skręciłam głowę, żeby na nią spojrzeć. Widziała mój wyraz twarzy.
- Nie martw się. Może nie będzie tak źle. - czułam, że sama nie wierzy w swoje słowa. Rozpłakałam się. Natalia widząc moje zachowanie włączyła wieżę i puściła moją ulubioną piosenkę Avril Lavigne ,,Runaway". Uśmiechnęłam się. Zaczęłyśmy śpiewać refren. Nagle moja mama weszła do pokoju.
- Wesoło wam co? Lepiej się zbierajcie, bo... Ewelina płakałaś?!
- Nic takiego mamo. Uderzyłam się, ale nic mi nie będzie.
- No dobrze. Zbierajcie się.
- Tak jest! - krzyknęłyśmy obie równocześnie. Mama się uśmiechnęła i wyszła.
- Chodź, bo się nie wyrobimy. - powiedziała Natalia.
- Ale... - zaczęłam.
- Nie ma czasu na żadne ,,ale". Zbieramy się.
Trochę nam to zajęło. Ubrałyśmy się, wymalowałyśmy, ułożyłyśmy włosy i oczywiście pośmiałyśmy się. Była 17.43. 
- Kto ma po ciebie przyjechać? - zapytałam z ciekawości.
- Rafał. - wzruszyła ramionami jakby był jej obojętny. Wiedziałam, że czują coś do siebie od podstawówki. 
- Aha. - uśmiechnęłam się do niej. 
- Nie rób takiej miny. - zganiła mnie.
Stałyśmy już na podjeździe. Nagle podjechała czerwona Mazda. To był Rafał.
- To chyba po ciebie. - nie mogłam stłumić śmiechu. Ile ona mogła to ukrywać!
- No to spotkamy się na balu. - powiedziała Nati.
- A ty nie jedziesz? - zapytał się Rafał.
- Unikam czerwonych Mazd. - powiedziałam ze śmiechem. Rafał poczerwieniał ze złości.
- Żartowałam. Jadę z kimś innym.
- No to do zobaczenia. 
Miałam już mu powiedzieć ,,Po moim trupie!", ale powstrzymałam się. nie chciałam psuć mojej psiapsiółce reputacji. Odjechali. Chwilę jeszcze postałam. Modliłam się, żeby nie przyjechał. Spojrzałam na telefon. Była godzina 17.46. Jeszcze raz spojrzałam na wyświetlacz. Żadnego smsa, ani połączenia. Miałam już się wracać do domu, gdy (ku mojemu zdziwieniu) nadjechało białe Audi...

1 komentarz: